W Wiśle stoi opuszczony dom wczasowy. Jaką tajemnicę skrywa Halny? ZDJĘCIA

Na pocztówce z 1986 roku Halny tętni życiem. Na balkonach wczasowicze zażywają słońca i świeżego powietrza, wylegując się na leżakach. Parking zajmują samochody. Przy betonowej ścieżce, pod kolorowym parasolem, na ławce siedzi turystka, relaksująca się lekturą książki wśród górskiego krajobrazu.

Obrazek iście idylliczny, oaza spokoju i raj dla uciekających od hałasu oraz pędu miasta obywateli.

Wśród pobliskich lasów Jarzębatej można udać się na piesze wędrówki lub uraczyć podniebienie sezonowymi owocami: poziomkami, malinami czy jagodami. Beskidzcy górale poczęstują oscypkiem i miodem z własnej pasieki.

Można też zawrzeć nowe znajomości z wczasowiczami z sąsiednich ośrodków. Całe zbocze górskie zostało zabudowane resortowymi domami wczasowymi, goszczącymi obywateli z całego terytorium kraju.

Po czasach świetności pozostała ruina, strasząca z oddali wybitymi oknami i bezdomnymi, koczującymi we wnętrzach.

Jeszcze kilka lat temu, Dom Wczasowy Halny oferował 100 miejsc noclegowych, jadalnię z regionalnym wystrojem, mini siłownię, zadaszone miejsce na ognisko, kawiarenkę z salą dyskotekową z widokiem na góry czy salę telewizyjną. Można było nawet zabrać ze sobą na urlop czworonożnego pupila.

Przyjeżdżających witało oczko wodne z kaskadami wody i kolorowymi rybkami.

Właściciel zabawiał gości rozmową przy wspólnych biesiadach i podczas organizowanych przez siebie kuligów.

Wydawać by się mogło, że ośrodek świetnie prosperuje, przynosząc właścicielowi zyski i utrzymując swoją wieloletnią dobrą renomę.

Z nieznanych nikomu przyczyn został on jednak z dnia na dzień zamknięty.

W okolicy aż roi się od plotek na ten temat. Najbardziej racjonalna z nich mówi o ogromnych długach właściciela. Miały one sięgać kilku milionów złotych. Halny został wystawiony na licytację komorniczą. Zażądano za niego niemal 4 milionów złotych.

– Właściciel zmarł w 2018 roku. Prawdopodobnie potem licytowali ten ośrodek i ktoś rok temu go nawet kupił, ale zmian nie widać. Tylko coraz większa ruina i podejrzane typy się tam kręcą po zmroku – mówi Ilona, mieszkająca w sąsiedztwie domu wczasowego

Po przekroczeniu progu Halnego, może się wydawać, że w tym miejscu czas się zatrzymał.

We wnętrzach pokoi wciąż widać sporo mebli, pościel i telewizory. Są też czajniki elektryczne, stosy książek i pełne pudła pilotów.

Na szafce w jednej z łazienek stoi kolorowe żelazko, a w korytarzu – zwiędnięta roślina doniczkowa.

W sali bilardowej ogromny stół wręcz zaprasza do wspólnej rozgrywki. Z kolei w jadalni stoliki i krzesła czekają na gwar turystów, schodzących na śniadanie.

Oczko wodne porasta mech i bluszcz. Budynek coraz bardziej pochłania dzika roślinność oraz okoliczni bezdomni, szukający schronienia.

Teren nie jest pilnowany ani monitorowany. Można bez żadnego problemu wejść prosto z ulicy przez otwarte drzwi.

Przygotowaliśmy galerię archiwalnych oraz aktualnych zdjęć Domu Wczasowego Halny przy ulicy 11 Listopada w Wiśle.