Wojciech Cejrowski w Gliwicach
Wcześniej spotkał się też z dziennikarzami. Opowiadał, że chciałby wybrać się na Księżyc i na Hawaje, zdradzał też, jakie były najbardziej oryginalne potrawy , które kosztował. Nie ominął tematu szczepionek, o którym dość niedawno głośno się wypowiadał. Powiedział też, dlaczego nie szuka sponsorów swoich podróży.
- Nigdy nie miałem sponsorów, jeśli chodzi o moje podróże. Jak słyszę, że ktoś mówi, że ma sponsora wyprawy na Mont Everest, to ja mu odradzam i mówię: stary, najpierw zarób i idź za swoje. Jesteś znany, wspinaj się na kominy, zarób sobie czyszczeniem elewacji. Jak masz sponsora, to ryzykujesz życiem. Bo on ci zapłacił i ty czujesz się wobec niego zobowiązany przekroczyć granicę, której sam byś może ze strachu o własne życie nie przekroczył – mówił Wojciech Cejrowski.
Pytany o czas na przygotowanie wyprawy, podkreśla, że to obecnie…trzydzieści lat doświadczeń.
Przydają się również zdobyte kontakty z przewodnikami.
Zupa z małpy to nic!
Zapytaliśmy też podróżnika o wrażenia kulinarne, jakie zdobywa podczas podróży. Okazuje się, że zupa z małpy z pewnością nie była jedyną z bardziej oryginalnych potrawach, które kosztował podczas wypraw.
- Na plażach kolumbijskich dają do picia dafnie, nabrane podczas odpływy w skalnych rozpadlinach, taki plankton, zagęszczony koktajl z żyjątek. Pamiętam też , że kiedyś w Kolumbii postanowiłem skosztować Mondongo, bo podobała mi się nazwa. Potrawa wyglądała trochę jak zabielana jak zupa pomidorowo-paprykowa. Jem a tu nagle widzę ludzki palec! Byłem w szoku, zacząłem wymiotować. A okazało się, że to...krowie wymię – mówił podróżnik
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?