Wskazać drogę Jezusowi

Najpierw na Kowolowym Polu szykuje się wielkie ognisko. Ludzie uwijają się przed wieczornymi uroczystościami Truduum Paschalnego w kościele. Z gałązek i chrustu wyrasta wielka watra. Zapłonie z nadejściem zmroku.

Jak mieszkańcy tłumaczą sobie ten obrządek? Sołtys Jolanta Kowol - to do jej rodziny należy pole - mówi wyłącznie o religijnych treściach. Ogniska i pochodnie rozjaśniają mrok - wszystko po to, aby wskazać Panu Jezusowi drogę do wsi. Choć są i tacy, którzy skłonni są doszukiwać się w faklach - bo o nich mowa - pogańskich korzeni.

Teresa Kulik cierpliwie układa zagadki związane z Triduum Paschalnym. Muszą być dostosowane do wieku dzieciaków. Już od kilku dni przed świętami jest o faklach głośno w miejscowej szkole. Rada sołecka dbai, aby młodym uczestnikom wieczornego obrzędu osłodzić trudy szukania wbitych w ugory krzyżyków. Zawsze są dla nich słodkości. Liczba krzyżyków odpowiada stacjom Drogi Krzyżowej. Ważne, aby były to krzyże wykonane przez dorosłych uczestników uroczystości. Najprostsze, najlepiej wierzbowe gałązki, złożone są w charakterystyczny znak i związane łykiem. Przed wyjściem w pole są one wbijane w ugór. Zadaniem najmłodszych jest je odszukać - w świetle pochodni.

Jeden z krzyżyków czymś się wyróżnia, ma obrazek z wizerunkiem Pana Jezusa. Osoba, która go znajdzie, otrzymuje jakąś pamiątkę. Ot, choćby w postaci obrazka. Miałam też kiedyś cierń z drzewa cierniowego i liść z drzewa oliwnego przywiezionego z Ziemi Świętej - opowiada Teresa Kulik.

Skąd się wzięły fakle? Tego nie są w stanie wyjaśnić najstarsi staniczanie. Zgodni są co do jednego: nazwa odnosi się do pochodni, z którymi chodzi się po polach. Kiedyś wykonywane były one z mioteł, którymi robiło się świąteczne porządki. Wypełnione wkładem podpalano. I w ich świetle szukano krzyżyków.

Interesujące jest również to, że w samej Stanicy fakle obchodzi się dwojako. Po jednej stronie wsi ludzie palą ogniska, inni tylko z pochodniami kroczą po swojej ziemi. Ci pierwsi gromadzą się, drudzy odprawiają fakle raczej w rodzinnym, co najwyżej sąsiedzkim gronie.

W przeszłości młodzież biegała ponoć z faklami, aby udawać Żydów, którzy szukali w Ogrodzie Oliwnym Pana Jezusa. Ogień miał także symbolicznie czyścić pola i pomagać w uzyskaniu dobrych plonów. Jak przypomina pani sołtys, ogniska miały odganiać biedę i wszelkie zło ze wsi. - Dla mnie jednak najważniejszy jest ten wątek religijny i dlatego uczestniczę w faklach - mówi.

Są i tacy, którzy widzą w tym obrzędzie nawiązanie do prastarych sabatów czarownic, które się ponoć odbywały na Kowolowym Polu. Ktoś nawet mógłby przysiąc, że w wielkich płomieniach rysuje się wiedźmy postać...

Z roku na rok przybywa chętnych do wspólnego uczestniczenia w faklach. Jednak pani sołtys podkreśla, że fakle nie mogą zostać wtłoczone w sztywne, organizacyjne ramy. - To nie jest festyn, zabawa przy ognisku, ale szczególny wieczór w roku. Ponieważ ma głębokie treści religijne. I dlatego każdy musi to przeżyć w swoim sercu.

Stanica znana jest w regionie z kultywowania tradycji. Nie ma darmo realizowany jest tu program "Stanica tradycją rozpalona". Mieszkańcy są bardzo dumni z tego, co się im udało osiągnąć.

A jeszcze nie tak dawno tłumy zjeżdżały się na kotulińskie Misterium Męki Pańskiej. Przejmujące, plenerowe widowisko ściągało widzów z najodleglejszym miejscowości. Dzisiaj, jak mówi sołtys Proboszczowic Krystian Kiełbasa, najmłodsi jeszcze do tej misji nie dorośli. Ci zaś, którzy aktywnie uczestniczyli pod okiem Marka Pawłowskiego, sołtysa Kotulina, w Misterium Męki Pańskiej, wyjechali z domów. Dziś Pan Jezus jest już studentem (nomen omen - teologii, będzie księdzem), a jego następca jeszcze się nie pojawił.