Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wysypując byle gdzie

Olga Wiśniowska
Na takie niespodzianki można trafić w wielu lasach i parkach
Na takie niespodzianki można trafić w wielu lasach i parkach fot. Wojciech Baran
Gminy w całym powiecie wydają ogromne sumy na usuwanie dzikich wysypisk śmieci. Często to domowe odpadki

Powiat gliwicki nie może pochwalić się idealnie czystymi lasami i alejkami. Dzikie wysypiska od lat są sprzątane, a na ich miejscu pojawiają się kolejne partie pralek, zużytych mebli, worków foliowych, a nawet zwykłych "domowych" śmieci. Gminy starają się sprzątać należące do nich tereny, wydając ogromne sumy, ale gdy śmieci zbierają się na prywatnym terenie, interweniować musi straż miejska.

W samych Gliwicach od początku roku wywieziono już ok. 70 ton śmieci pochodzących z dzikich wysypisk.

Najczęściej firma porządkująca tren miasta odwiedza okolice ul. Ziemięcickiej oraz ścieżkę rowerową łączącą ulice Bojkowską i Rybnicką. Śmieci często pojawiają się również w rejonie ulic Ceglarskiej, Zbożowej i Chemicznej, przy wjeździe na pola. Regularnie zaśmiecane jest również oczko wodne Szuwarek w Łabędach.

- Po otrzymaniu zgłoszenia o zalegających śmieciach, razem z firmą sprzątającą jedziemy na miejsce, przygotować wycenę prac. Jeśli postawimy tabliczkę informującą, że nie wolno wyrzucać śmieci, wkrótce nowe odpady pojawiają się kilka metrów dalej - mówi Danuta Pająk z wydziału przedsięwzięć gospodarczych i usług komunalnych.

W zeszłym roku pomiędzy ulicami Bojkowska i Rybnicką ktoś podrzucił ponad 2 tony fragmentów azbestowych płyt. Nie udało się ustalić, kto to zrobił. Rocznie miasto wydaje ok. 120 tys. zł na usuwanie dzikich wysypisk, które często powstają z winy mieszkańców. Te kwotę można by wydać na zasadzenie zieleńców.

W Knurowie w ubiegłym roku zebrano 3 tony śmieci, które nie trafiły do śmietników.

- Były to typowe odpadki z gospodarstw domowych, żadnych niebezpiecznych substancji - mówi Krzysztof Strzelczyk z UM w Knurowie.

Jeśli na terenie prywatnych posesji znajdują się śmieci, interweniuje straż miejska. Do tej pory nie było jednak przypadku, by takie upomnienie nie wystarczyło.

W ramach corocznej knurowskiej akcji sprzątania po zimie, w tym roku uprzątnięto pięć miejsc, które mogłyby w przyszłości zamienić się w dzikie wysypiska śmieci. Były to rejony ul. Wzgórze, Plebiscytowej, tyłu ul. Mieszka I, okolice parkingu za ratuszem oraz tereny w pobliżu potoku Knurówka.

Natomiast w Pyskowicach jest kilka miejsc, gdzie pomimo sprzątania ponownie powstają dzikie wysypiska. Tak jest przy parkingu na ul. Młyńskiej, obok zatoczki parkingowej przy ul. Wiejskiej oraz w rejonie ulic Jaśkowickiej, Zaolszany i Magazynowej. Na szczęście nowych wysypisk nie przybywa.

Rocznie sprzątanie terenów dzikich wysypisk kosztuje gminę ok. 35 tys. zł. Te prace wykonuje MPGK, z którą Pyskowice mają podpisaną umowę.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gliwice.naszemiasto.pl Nasze Miasto