MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Z opaską na oczach

WALDEMAR GRUDZIEŃ
Tomasz Bonin po raz kolejny obronił swój mistrzowski pas. Tym razem potrzebował na to tylko dwóch rund. FOTO: WOJCIECH BARAN
Tomasz Bonin po raz kolejny obronił swój mistrzowski pas. Tym razem potrzebował na to tylko dwóch rund. FOTO: WOJCIECH BARAN
W hali Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji wystąpili czołowi polscy zawodowcy Tomasz Bonin, Maciej Zegan i Krzysztof "Diablo" Włodarczyk. Te nazwiska przyciągnęły publiczność.

W hali Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji wystąpili czołowi polscy zawodowcy Tomasz Bonin, Maciej Zegan i Krzysztof "Diablo" Włodarczyk. Te nazwiska przyciągnęły publiczność. Niestety w czasie gali przez długi czas z ringu wiało nudą więc widzowie zajmowali się śledzeniem wzrokiem za półnagimi hostessami lub wyszukiwaniem w tłumie VIP-ów. Znaleźli m. in. Przemysława Saletę, Henryka Średnickiego - amatorskiego mistrza świata w boksie.

Przeciwnicy naszych asów byli bowiem tego dnia po prostu słabi i tylko chwilami stawiali opór na tyle, by wzbudzić krótkotrwały doping. Potem wszystko wracało do normy. Bokserzy walczyli, a ludzie siedzieli i czekali na walkę wieczoru wierząc, że będzie zacięta, pełna wymian soczystych ciosów i ringowej "zadymy".

Niestety Tomasz Bonin zbyt szybko uderzył zaczepnie lewą ręką Kameruńczyka Leona Ngoueneta Nkendzapa i podobno... złamał mu nos. Całe szczęście, że Polak nie użył w tej akcji prawej dłoni, gdyż mogło skończyć się tragicznie.
Tak się na przykład stało w starciu Roberta Milewicza z Pawłem Habrem. Już w pierwszej rundzie mocne uderzenie Milewicza posłało Czecha niemalże w zaświaty, gdyż długo nie mógł on dojść do siebie i w ringu pojawili się lekarze pogotowia ratunkowego. Idźmy dalej. Krzysztof "Diablo" Włodarczyk pozwolił Godmanowi Famikeleli z RPA poboksować nawet do piątej rundy, potem go znokautował. Maciej Zegan ze swoim przeciwnikiem Michaily Stanem zrobił to samo też w piątej rundzie, a walczący już przy wychodzącej publiczności, gdy Bonin udzielał wywiadu telewizji, Maurycy Gojko już w pierwszej odsłonie posłał do neutralnego narożnika Czecha, Pawła Nemeczka.

- Żeby doszło do spotkania w ringu dwóch asów, muszą obaj chcieć. Po drodze trzeba przerabiać bokserskie mięso, by zostać dostrzeżonym i mieć szansę walki o najwyższe laury. Takie gale to tylko droga do celu - wyjaśnia specyfikę boksu zawodowego współorganizator gali, Piotr Werner.
Kibice miejscowi czekali na pojawienie się w ringu trenującego w Zabrzu Maurycego Gojki. 25- letni zawodnik, mający za sobą występy w USA, niegdyś zaczynał karierę w Walce Makoszowy, potem był w grupie zawodowej Przemysława Salety. Podczas piątkowego ważenia zawodników mówił, że jest dobrze przygotowany i zamierza pojedynek na pięści wygrać:

- Trenowałem ostro w szkole kickboxingu w Zabrzu i czuję się świetnie. Nie znam zupełnie mojego przeciwnika, nigdy go nie widziałem, nie mówiąc o walce z nim. Będę boksował jako drugi podczas gali i może rozgrzeję publiczność dobrym występem. Mam w planie niedługo walkę o mistrzostwo świata kategorii WBF z Turkiem Zuckerem i o tym myślę teraz najbardziej.
Niestety Gojko miał tego dnia mało szczęścia, gdyż organizatorzy ze względu na wymogi telewizji przesunęli jego walkę na koniec gali.

- Maurycy Gojko to bardzo dobry zawodnik, ale niestety ma często kłopoty z samym sobą. Nigdy nie wiadomo w jakiej będzie formie podczas spotkania, dlatego też trudno jest dobrać mu odpowiedniego przeciwnika. Stąd cały z nim kłopot. Ma on jednak zagorzałych kibiców, którzy wierzą w jego talent, że być może w końcu rozbłyśnie - dodaje Piotr Werner.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Włókniarz Częstochowa - GKM Grudziądz. Trener Robert Kościecha

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gliwice.naszemiasto.pl Nasze Miasto