Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zakończył się 32. Zlot Zabytkowych Szybowców

Elżbieta Adryańska
Gawron wyholował podczas zlotu ponad setkę szybowców. Fot. Elżbieta Adryańska
Gawron wyholował podczas zlotu ponad setkę szybowców. Fot. Elżbieta Adryańska
Podniebne spotkanie miłośników zabytkowych szybowców na gliwickim lotnisku, organizowane po raz pierwszy przez Polaków, dobiegło końca. Dziś wyjadą ostatni goście.

Podniebne spotkanie miłośników zabytkowych szybowców na gliwickim lotnisku, organizowane po raz pierwszy przez Polaków, dobiegło końca. Dziś wyjadą ostatni goście. W opinii 404 uczestników z 23 krajów Europy, Ameryki, Azji i Australii, zwłaszcza tych którzy zaliczyli większość dorocznych mityngów, impreza była najbardziej udaną z dotychczasowych!

Goście chwalili polską gościnność, organizację i... nie spotykany komfort na zorganizowanym na lotnisku ogromnym polu campingowym.

- W Gliwicach, po raz pierwszy, każdy miał możliwość bezpośredniego podłączenia się do prądu, oraz internetu. Olbrzymi namiot, w którym odbywały się brifingi, spotkania, posiłki, a nawet wieczory taneczne, nowość na naszych zlotach, bez trudu mieścił wszystkich, a wystrój sali, stołów, smak, wygląd potraw i obfitość zimnych napojów serwowanych przez zabrzańską restaurację "Pod Kasztanami" wprawił w osłupienie najwybredniejszych - mówi Jan Forester z Mastricht, który "zaliczył" już 28 dorocznych zlotów.
Na lotnisku ciężko napracował się 35 osobowy zespół ochotników z sekcji szybowcowej i spadochronowej Aeroklubu Gliwickiego, szczególnie piloci holujących szybowce trzech Wilg, Gawrona i Jaka: Leszek Wlazło, Mateusz Lasota, Grzegorz Burszta, Marek Gajczak i Witold Setkowicz, kierujący lotami z wyciągarki: szef wyszkolenia AG, Przemysław Piekarski (sprawujący też nadzór ogólny nad lotami), Piotr Kowal, Jacek Marszałek i Stanisław Kęsoń, główny elektryk, Mateusz Lasota i Agnieszka Grześlak, kierująca pracą biura zlotu.

- Nieoceniona była pomoc policji i wojska. Pluton komandosów z 6 Batalionu Desantowo- Szturmowego majora Jarosława Kowalskiego, dowodzony przez st. sierż. Arkadiusza Lubeckiego, bronił dostępu na lotnisko i strzegł mienia uczestników dzień i noc - wyjaśnia główny organizator zlotu, Zbigniew Jezierski. Podczas gliwickiej imprezy padło kilka rekordów. Nagrodzonemu za najdłuższy, bo trwający 6 godzin lot po wypuszczeniu z wyciągarki (najczęściej są to loty kilkuminutowe) w wykonaniu Holendra, Hansa Dismy na szybowcu Phonixt, niemal dorównał Brytyjczyk, sir Nick Newton, bujając w obłokach na najmniejszym szybowcu świata (bez kabiny!) Hutterze 17 całe 5 godzin. Ciepły sweter i czapka, ubrane w upalny dzień, uchroniły rekordzistę przed zimnem panującym w górze.
Ponadtysięczna ilość startów i lądowań i liczba 122 szybowców, o 12 wyższa od dotychczasowego rekordu, to kolejne powody do dumy.

Zazdroszczono wybranemu podczas zlotu po raz kolejny na stanowisko prezesa Vintage Gliding Club, Anglikowi, Davidowi Shrimptonowi, jednemu z dwóch posiadaczy motoszybowców, który na swym Falke SF 28a nie musiał tracić czasu w oczekiwaniu na holowanie i nie był zależny od kaprysów pogody, choć jego rekordów ze zrozumiałych względów nie brano pod uwagę.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gliwice.naszemiasto.pl Nasze Miasto