Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zbrodnia odkryta po 60 latach

Ryszard Pacer
Fot. Mikołaj Suchan
Fot. Mikołaj Suchan
27 stycznia 1945 roku Armia Czerwona wkroczyła do Przyszowic. Radzieccy żołnierze rozstrzelali 65 cywilów. Po masakrze dwie osoby popełniły samobójstwo. Śledztwo w sprawie tej zbrodni prowadzi IPN.

27 stycznia 1945 roku Armia Czerwona wkroczyła do Przyszowic. Radzieccy żołnierze rozstrzelali 65 cywilów. Po masakrze dwie osoby popełniły samobójstwo. Śledztwo w sprawie tej zbrodni prowadzi IPN. Jedną z ofiar była piętnastoletnia dziewczynka wielokrotnie zgwałcona przez sowieckich żołnierzy.

Przez 60 lat szczegóły zbrodni były nieznane. Instytut Pamięci Narodowej podjął niedawno śledztwo w tej sprawie.
Krystyna Grodoń i Jolanta założyły Stowarzyszenie Miłośników Przyszowic, aby pomóc w śledztwie i upamiętnić te wydarzenia. Chcę wydać album z relacjami świadków i zdjęciami ofiar mordu.

Walki o wieś trwały trzy dni. W kilku domach niemieccy żołnierze utworzyli punkty oporu. Zginęło 101 żołnierzy sowieckich i 40 niemieckich. Kiedy Armia Czerwona wkroczyła do wsi, rozpoczęła się masakra. Kobiety były gwałcone. Mężczyźni rozstrzeliwani. W jednym z domów sowiecki żołnierz grał przerażonym kobietom na harmonii, by zagłuszyć strzały.
Wśród ofiar byli nie tylko mieszkańcy wsi. Zginęło też czterech więźniów obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu. Kilka dni wcześniej uciekli z transportu. W Przyszowicach znaleźli schronienie w jednym z domostw. Grabarz, który grzebał pomordowanych we wspólnej mogile, zapisał ich obozowe numery wytatuowane na rękach. Dzięki temu ustalono ich personalia. Dwóch pochodziło z Łodzi, trzeci był Węgrem, czwarty Włochem.

Prawdopodobnie Rosjanie byli przekonani, że mordują Niemców, jednak wśród zabitych było ich niewielu.
Być może do dziś rodziny wielu zamordowanych nie znają losu swych ojców i dziadków. Nie wszyscy byli mieszkańcami wsi. Nieznana jest rodzina Pawła Dylli, Franciszka Gruszki z Mikołowa, Augustyna Loskota z Halemby i Alojzego Stutza. Zamordowani zostali także polscy jeńcy wojenni, którzy przebywali tego dnia w Przyszowicach. Zginął Wacław Stachurski pochodzący prawdopodobnie z Żor, uczestnik bitwy pod Narwikiem i Edward Gawroński, który do polskiego wojska zaciągnął się prawdopodobnie we Francji.

– W naszych rodzinach nic się nie mówiło o tych zbrodniach – mówi Krystyna Grodoń. – Dlatego chcemy to wszystko wyjaśnić.
Krystyna Grodoń pisze o tych wydarzeniach książkę. Ma nadzieję, że zdąży ją wydrukować, choćby w minimalnym nakładzie, na rocznicę masakry.

Za dwa tygodnie na cmentarzu w Przyszowicach odbędzie się symboliczny pogrzeb ofiar. – Odsłonimy także nową tablicę, która upamiętni wydarzenia sprzed lat – dodaje Krystyna Grodoń.

od 7 lat
Wideo

echodnia.eu W czerwcu wybory do Parlamentu Europejskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gliwice.naszemiasto.pl Nasze Miasto