MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Zmęczenie i apatia pogrążyły akademików

Andrzej Azyan
Jacek Pić (z prawej) i Arkadiusz Leś blokują piłkę. Fot. Mikołaj Suchan
Jacek Pić (z prawej) i Arkadiusz Leś blokują piłkę. Fot. Mikołaj Suchan
W rozgrywkach pierwszoligowych nie może być przypadku. Chcąc się liczyć wśród drużyn na tym poziomie, trzeba nie tylko pod względem sportowym, ale także organizacyjnym mieć wszystko zapięte na ostatni guzik.

W rozgrywkach pierwszoligowych nie może być przypadku. Chcąc się liczyć wśród drużyn na tym poziomie, trzeba nie tylko pod względem sportowym, ale także organizacyjnym mieć wszystko zapięte na ostatni guzik.

Siatkarze AZS Wasko Politechnika Śląska Gliwice przebojem awansowali w ubiegłym roku do serii B I ligi. Przed obecnym sezonem kierownictwu drużyny nie udało się ściągnąć przynajmniej jednego, czy dwóch zawodników, doświadczonych w grze tym poziomie. W klubie się nie przelewa, zatem nie ma mowy o tym, aby na przykład gliwiczanie mogli udawać się na mecze w odległe rejony Polski dzień wcześniej. Tłuką się zatem kilka, lub kilkanaście godzin, a następnie bezpośrednio po wyjściu z ciasnego mikrobusu, udają się na rozgrzewkę i przystępują do gry. Tak było ostatnio w Wołominie, gdzie akademicy gładko przegrali 0:3 (20:25, 18:25, 14:25).

– Nie chciałbym wszystkiego zwalać na podróż, bo byłoby to tanie tłumaczenie. Fakt pozostaje faktem, że do Wołomina jechaliśmy osiem godzin i mieliśmy tylko czterdzieści pięć minut na przygotowanie się do meczu. Myślałem, że tam powalczymy, bo gospodarze nie zaliczają się do ligowych potentatów. Tak się jednak nie stało. Zauważyłem u naszych zawodników brak świeżości, senność i jakąś dziwną apatię. W takiej sytuacji trudno było marzyć o korzystnym wyniku – powiedział trener AZS Krzysztof Czapla.

Początek meczu nie zapowiadał klęski gliwiczan. W pierwszym secie akademicy prowadzili 5:1, potem było 7:7. Sił starczyło im jednak na krótko. Gospodarze zaczęli niepodzielnie panować na parkiecie. Akademicy popełniali przede wszystkim błędy w odbiorze. Marcin Iglewski i Krzysztof Stanek, którzy w poprzednich meczach nieźle radzili sobie w ataku, tym razem byli w tym elemencie gry mało skuteczni.

AZS wystąpił w składzie: Wojciech Czapla, Emil Siewiorek, Aleksander Mutryn, Iglewski, Stanek, Jarosław Tepling, libero Michał Szczytowicz oraz Arkadiusz Leś, Jacek Pić, Adel Mouelhi.

Do końca sezonu pozostało jeszcze sześć kolejek. Akademicy zajmują ostatnie miejsce w tabeli i chyba nic już ich nie uratuje od spadku do drugiej ligi.
– Już teraz trzeba zacząć budowę nowego zespołu, który w drugiej lidze od początku nawiąże walkę o jak najlepsze miejsce, a nawet o powrót do pierwszej ligi. Dlatego w pozostałych meczach dam szansę gry tym zawodnikom, na których najbardziej będzie można liczyć w tych zamierzeniach. Mam na myśli Siewiorka, Picia, Teplinga, Iglewskiego, Mutryna, Mouelhiego. Przed nikim nie zamykamy drzwi, ale o tym, czy ktoś u nas pozostanie, zadecyduje wyłącznie postawa na boisku – zapewnił trener Czapla.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Komentarze piłkarzy po meczu Polska-Holandia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gliwice.naszemiasto.pl Nasze Miasto