Oficer prasowy 6. Brygady Powietrznodesantowej potwierdza tylko fakt, że w jednostkach brygady w Bielsku-Białej, Gliwicach i Krakowie pojawili się żandarmi oraz prokuratorzy.
Jak nieoficjalnie ustalili dziennikarze z "Rzeczpospolitej", śledztwo dotyczy podejrzenia działania w zorganizowanej grupie przestępczej i fałszowania dokumentów w latach 2006-2010. Prawdopodobnie zatrzymani żołnierze wykorzystywali wojskowy sprzęt do organizowania dla cywilów skoków spadochronowych w tandemach: wojskowy - cywil. Przełożeni mogli nic o tym nie wiedzieć, a spadochroniarze brali za to pieniądze do własnej kieszeni.
Były dowódca krakowskich czerwonych beretów gen. bryg. Jerzy Wójcik potwierdza, że skoki tandemowe są dopuszczalne w regulaminie. - Naganne byłoby, gdyby żołnierze za ten element szkolenia brali pieniądze - dodaje Wójcik.
Generał zupełnie nie wierzy w możliwość fałszowania dokumentacji skoków, za co można dostać dodatek desantowy. - Instruktorzy spadochronowi zawsze cechowali się rzetelnością i sumiennością.
Z innych źródeł dowiedzieliśmy się, że cała sprawa wzięła się od donosu do prokuratury po niesnaskach w samej grupie, która zawieszona jest między brygadą a Wojskowym Klubem Sportowym "Wawel".
Śledztwo prowadzi Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Dziś około południa wydamy komunikat w tej sprawie.
Współpraca: JAK
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?