MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Zwolniony związkowiec żąda kontroli w szpitalu

Jacek Skorek
Zwolniony ze Szpitala Miejskiego nr 1 Władysław Kostrzewski, przewodniczący Komisji Międzyzakładowej NSZZ "Solidarność", domaga się od prezydenta Gliwic przeprowadzenia kontroli w szpitalu pod kątem nierespektowania ...

Zwolniony ze Szpitala Miejskiego nr 1 Władysław Kostrzewski, przewodniczący Komisji Międzyzakładowej NSZZ "Solidarność", domaga się od prezydenta Gliwic przeprowadzenia kontroli w szpitalu pod kątem nierespektowania praw pracowniczych. Dyrektorce placówki Ewie Świderskiej zarzuca permanentne łamanie prawa i nieudolność w zarządzaniu.

- Uznając, że ma pieczątkę likwidatora, przyjęła, że prawa pracowników są zawieszone. Pozwalniała członków komisji zakładowej Solidarności. W moim przypadku było to szczególnie uderzające, bo w szpitalu była słaba obsada na oddziale intensywnej terapii dziecięcej. To wielka strata dla szpitala - twierdzi Kostrzewski.

Rozwiązałam zgodnie z prawem

Ewa Świderska, podobnie jak pracownicy magistratu, nie jest zaskoczona. W opinii osób, z którymi DZ rozmawiał, przewodniczący związków traktował szpital jak prywatny folwark, nie przyjmując do wiadomości faktu, że jest "coś takiego, jak dyrektor".
- Rozwiązałam stosunek pracy z panem przewodniczącym. Takie posunięcie było zgodne z prawem w procesie likwidacji. Nie został zwolniony bez powodu. Zasięgałam opinii u jego przełożonego, ordynatora pediatrii, dr. Maruszewskiego, który wypowiedział się o nim negatywnie. Pan Kostrzewski ma niskie kompetencje medyczne - tylko pierwszy stopień anestezjologii i wiem, że drugiego stopnia nie zrobi. A Narodowy Fundusz Zdrowia wymaga wysokich kwalifikacji od kadry - powiedziała DZ dyrektor Świderska.

Przyszłość widzę czarno

Kostrzewski zarzuca jej brak umiejętności zarządzania szpitalem. - Ona jest ekonomistką, dla niej ważne są wyniki, więc wymyśla plan, że zwolni 10 procent pielęgniarek, 12 procent lekarzy, nie wiedząc jak wygląda sytuacja poszczególnych oddziałów - ocenia Kostrzewski. - Rozwiązanie urologii przyniosło w pierwszym miesiącu stratę 200 tys. zł. Jednemu ordynatorowi zarzuciła, że wypijał zupę pacjentom i próbował ukraść szpitalne śmieci. Wyceniła szkody na 40 tys. zł. Jeżeli rozwinie działalność tak jak w Tychach i Sosnowcu, gdzie była dyrektorem, ale podziękowano jej za usługi, to przyszłość widzę w czarnych barwach - dodaje.
Dyrektor Świderska przedstawiła nam podziękowania komisji związkowej z Sosnowca za wysiłek i postawienie tamtejszego szpitala na nogi. - Wszędzie cieszyłam się zaufaniem. Zawsze odchodziłam z własnej woli - mówi. Kostrzewski podkreśla swoje zasługi dla placówki - ugody z poprzednią dyrekcją szpitala i rozłożenie na dłuższy termin zadłużenia wobec pracowników. Tymczasem katowicka prokuratura rejonowa prowadzi dochodzenie w sprawie sfałszowania przez niego podpisu dyrektora, otrzymał też upomnienie za samowolne opuszczenie miejsca pracy.
- Otrzymałem wtedy telefon z regionu "Solidarności" i pojechałem załatwiać sprawy zaniżonego kontraktu, czyli działałem na rzecz szpitala. A do książki wyjść zapomniałem się wpisać - tłumaczy Kostrzewski.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Zalane Gniezno 2 - 20.05.2024

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gliwice.naszemiasto.pl Nasze Miasto