MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Życie na rtęci

(jh)
? Przez ponad dobę musiałam przebywać w mieszkaniu, w którym znajdowały się opary rtęci - mówi Wiesława Franik. foto: IRENEUSZ DOROŹAŃSKI
? Przez ponad dobę musiałam przebywać w mieszkaniu, w którym znajdowały się opary rtęci - mówi Wiesława Franik. foto: IRENEUSZ DOROŹAŃSKI
Pani Wiesława Franik była bardzo zadowolona, gdy do jej mieszkania wkroczyła wynajęta przez Spółdzielnię Mieszkaniową "Donata" firma, mająca wymienić instalację gazową.

Pani Wiesława Franik była bardzo zadowolona, gdy do jej mieszkania wkroczyła wynajęta przez Spółdzielnię Mieszkaniową "Donata" firma, mająca wymienić instalację gazową. Nieoczekiwanie z rąk jednego z pracowników wyślizgnęło się wypełnione rtęcią urządzenie do pomiaru szczelności instalacji. Srebrzysty płyn spłynął po spodniach pani Wiesławy, część została w pantoflach. Reszta malutkich kuleczek rozsypała się po całej kuchni.

- Pracownicy katowickiej firmy nie mieli pojęcia, jak zareagować. Zaczęli zbierać rtęć rękoma! Ponieważ kręcili się w jej poszukiwaniu po całej kuchni, zaczęli ją rozdeptywać. Panowie przechodzili z kuchni do łazienki, roznieśli mi ją jeszcze po dwóch pokojach. Jeden z pracowników w pewnym momencie został wezwany do usterki w innym mieszkaniu... Wyszedł tak, jak stał. To, co pozbierali, próbowali przechowywać na gazecie, ale kulki rtęci uciekały im. Dopiero po mojej interwencji zaczęli je zbierać do słoika. Wreszcie brygadzista stwierdził: rtęć już jest brudna, nie chce się łączyć, po czym zaczęli wyrzucać ją przez okno! Gdy głośno zaczęłam mówić o swoich obawach, brygadzista uspokoił mnie: pani Franik, przecież wszystko pozbieraliśmy! Dodał jeszcze, że jak mi się nie podoba, to mogę wezwać sanepid. Byłam tak zdenerwowana, że zgłosiłam to administratorce. Zapewniono mnie, że przyjdą do mnie specjaliści, którzy zneutralizują pozostałą rtęć - wspomina gliwiczanka.

Firma, która w następnej kolejności została wezwana do usuwania chemikaliów użyła... odkurzacza, ale i odczynników. Wszystkie czynności wykonywała już za to w maskach i rękawicach. Zgodnie z radą, pani Wiesława na godzinę musiała opuścić swoje mieszkanie, a po powrocie wyrzucić żywność i znajdujące się na wierzchu lekarstwa. Mieszkanie, zdaniem specjalistów, nadawało się do zamieszkania.
- Następnego dnia jeden z fachowców oświadczył mi, że mieszkanie trzeba jeszcze posypać siarką. Ponieważ nie pojawił się do godziny 14.30 zadzwoniłam do sanepidu, pytając się, dlaczego nie przysyłają mi tej ekipy. Byłam bowiem przekonana, że cały czas miałam do czynienia ze specjalistami z sanepidu! Dopiero wówczas okazało się, że sanepid o niczym nie wie! - dodaje mieszkanka ulicy Ratowników Górniczych.

Dopiero sanepid stwierdził, że w mieszkaniu pani Wiesławy, po odkażaniu dokonanym przez "fachowców" faktycznie pozostały resztki rtęci...
- Cóż, doszło do wypadku. Nas też dziwi to, że używano tak przestarzałego sprzętu. Wynajęliśmy jednak firmę z pełnymi konsekwencjami, co oznacza że poniesie ona koszty całej tej operacji - mówi Roman Grzywnowicz, wiceprezes SM "Donata".
Pani Wiesława, zanim spółdzielnia wynajęła jej hotel i zapewniła mieszkanie zastępcze przez ponad dobę żyła więc na rtęci! Teraz wprawdzie nie musi płacić za remont mieszkania (panele i kafelki po działaniach "fachowców" nie nadawały się do użytku), ale po jej powrocie z mieszkania zastępczego instalacja gazowa tak jak była nieszczelna, tak nadal jest!

od 7 lat
Wideo

Zakaz krzyży w warszawskim urzędzie. Trzaskowski wydał rozporządzenie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gliwice.naszemiasto.pl Nasze Miasto