Po środki odurzające sięgają najczęściej ludzie młodzi. Granica wieku małych narkomanów przesuwa się jednak coraz bardziej niebezpiecznie w dół. Zmieniają się też środki, z jakich dzieci i młodzież korzystają, by przeżyć chociaż chwilowy odlot...
Zabrzańscy stróże prawa wezwani zostali na ulicę Strzelców Bytomskich, skąd jeszcze przed przyjazdem radiowozu pogotowie ratunkowe zabrało do szpitala siedmiu nastolatków. Chłopcy w wieku od 14 do 17 lat mieli objawy zatrucia nieznaną substancją i wymagali natychmiastowej opieki lekarskiej. Na miejscu okazało się, że w jednym z mieszkań znajduje się prawie nieprzytomny jeszcze jeden młody mężczyzna, 17-letni Andrzej S., który miał silnie rozszerzone źrenice, bóle brzucha i bardzo trudno było z nim się porozumieć. Podobnie jak jego koledzy znalazł się w szpitalu na oddziale intensywnej opieki medycznej.
- Ze wstępnych ustaleń wynika, że nieletni zrywali nasiona rosnącej przy ulicy przed budynkiem w którym mieszkali, rośliny ozdobnej o owocach przypominającej zielone kasztany z pestką -- opowiada podkomisarz Dariusz Wesołowski, rzecznik prasowy zabrzańskiej komendy. - Następnie młodzi ludzie rozgryzali te pestki i połykali je. Niektórzy najprawdopodobniej wchłonęli w siebie miąższ ponad trzydziestu pestek i to oni teraz są w najgorszym stanie bowiem rośliną okazał się bieluń dziędzierzawy, który spożyty w większej ilości (liście lub nasiona) wywołuje silne halucynacje. Roślina ta zawiera alkaloidy m.in. atropinę i odmienne stany świadomości przejawiające się niejednokrotnie w agresji i plastycznych snach na jawie trwają po po jej spożyciu od dwunastu godzin nawet do trzech dni.
Mocnych podniet i chociaż chwilowego odlotu szukają również na zabrzańskich ulicach kilkulatkowie. Przed miesiącem strażnicy miejscy zauważyli dwóch dziesięcioletnich braci, którzy ukradkiem dostali się na dach dworca kolejowego i tam wąchali rozcieńczalnik do farb. Podobnie jak w przypadku amatorów bielunia chłopcy nie byli notowani przez policję i pochodzili z tzw. dobrych domów.
- Koledzy powiedzieli mi, że po zjedzeniu tej rośliny inaczej się człowiek zachowuje i w ogóle jest fajnie, więc zdecydowałem się spróbować - mówi 16-letni Sebastian, który leży na oddziale zaburzeń wieku dziecięcego i neurologii Szpitala Klinicznego nr 1 w Zabrzu.
Mówi podkomisarz Dariusz Wesołowski:
Takie zdarzenia jak przy ulicy Strzelców Bytomskich badamy bardzo szczegółowo. W tym konkretnym przypadku wiemy niemal na pewno, że jeden z chłopców miał świadomość, że roślina, którą jedzą ma własności odurzające. Wszyscy poszkodowani mieszkali na jednej ulicy i byli kolegami z sąsiedztwa i niewykluczone, że do tego nieodpowiedzialnego kroku namówiła ich jedna osoba. W praktyce młodociani amatorzy silnych wrażeń narkotycznych uciekają się też do innych substancji. Najpopularniejsze jest ciągle wąchanie klejów, farb, rozpuszczalników oraz picie wytwarzanych domową metodą płynów określanych jako wina.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?