MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Bykowina boi się deszczu!

MIKOŁAJ SUCHAN, (ira)
Mieszkańcy starali się uratować z piwnic i komórek co się da. W prace porządkowe włączały się całe rodziny, kwitła sąsiedzka pomoc. Fot. ARKADIUSZ GOLA
Mieszkańcy starali się uratować z piwnic i komórek co się da. W prace porządkowe włączały się całe rodziny, kwitła sąsiedzka pomoc. Fot. ARKADIUSZ GOLA
Całą poniedziałkową noc i wczorajszy dzień strażacy usuwali skutki poniedziałkowej ulewy. Mieszkańcy osiedla sprzątają i liczą straty... Ludzie brodzili po pas w wodzie i wychodzili oknami.

Całą poniedziałkową noc i wczorajszy dzień strażacy usuwali skutki poniedziałkowej ulewy. Mieszkańcy osiedla sprzątają i liczą straty...

Ludzie brodzili po pas w wodzie i wychodzili oknami. Takiej ulewy nie było u nas od lat - zapewnia Andrzej Kranżołek, mieszkaniec ul. Zgrzebnioka w Bykowinie.

Mieszkańcy Bykowiny, gdzie naporu wody nie wytrzymała zniszczona przez górnicze szkody kanalizacja, z trwogą wspominają poniedziałkowy wieczór i z niepokojem spoglądają w niebo. Przypomnijmy, w krótkim czasie na ul. Zgrzebnioka utworzyło się między blokami ogromne rozlewisko, którego powierzchnia wynosiła ok. 200 metrów. Od świata odciętych zostało siedem budynków mieszkalnych. Dodatkowo woda zniszczyła stację transformatorową zasilającą osiedle. Mieszkańcy do wczoraj byli bez prądu. Woda sięgała dachów zaparkowanych samochodów, których nie zdążyli przeparkować właściciele. W akcji ratunkowej rudzkich strażaków pompujących wodę wspomagali ich koledzy z Tarnowskich Gór, Gliwic, Bytomia, Zabrza, Pszczyny oraz Sosnowca.

- Mam okna po drugiej stronie budynku. Oglądałem telewizję i nawet zauważyłem, że woda się podnosi. Kiedy przyjechali koledzy i powiedzieli co się dzieje na dworze, mojego malucha nie udało się już uratować. Szkoda, był nie ubezpieczony, dzięki niemu mam pracę. Nie wiem, co teraz zrobię - mówił Arkadiusz Biskup, właściciel fiata 126 p.

Niektórzy z mieszkańców ul. Zgrzebnioka po prostu dziękują Bogu, że mieli trochę więcej szczęścia.

- Jak tylko zaczęło padać, szybko przestawialiśmy samochody. Komu się udało dzisiaj jest szczęśliwy. W sumie na naszej ulicy zalało cztery samochody. Maluch i lanos stały przez całą noc po dach w wodzie. Rano kierowcy nie byli ich już w stanie uruchomić - mówi Michał Jóźwiak.

Zatopione auta to nie jedyne zniszczenia, jakie spowodowała w Bykowinie ulewa.

- Wspólnie z kolegami budowaliśmy w piwnicy własny klub z atlasem. Trochę nas to kosztowało, nie mówiąc o pracy, jaką w to włożyliśmy. Teraz woda wszystko zniszczyła - dodaje M. Jóźwiak.

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom - fałszywe strony lotniska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gliwice.naszemiasto.pl Nasze Miasto